Puls rynku
2018-05-10 21:17 | Angielski dżentelmen osłabiony |
Raporty codzienne |
W wirze wydarzeń
Parę tematów było dziś istotnych. Jeden z nich dotyczył Wielkiej Brytanii. Odczyt dotyczący produkcji przemysłowej za marzec trochę rozczarował, oczekiwano +3,1 proc. r/r, wygenerowano faktycznie +2,9 proc. Ważniejsze były jednak kwestie związane ze stopą procentową.
Otóż o 13:00 okazało się, zresztą zgodnie z prognozą, iż Bank Anglii na razie nie zmienił głównej stopy, utrzymując ją na poziomie 0,50 proc. Siedem głosów było za tym krokiem (albo: za brakiem kroku...), dwa przeciw. Istotne jest zaś to, iż Mark Carney, szef BoE, potwierdził, iż zakłada na ten rok podwyżkę stóp, o ile nie będzie jakichś szokujących czynników wpływających na gospodarkę. Tej natomiast umiarkowanego zacieśnienia, zaś wpływ Brexitu na gospodarkę można uznać za stały, nie zwiększający się.
Ostatecznie jednak słowa te (w sumie dość banalne i stonowane) nie wzmocniły funta, również dlatego, że rozkład głosów nie zmienił się na korzyść jastrzębi. Para GBP/USD z 1,3615 poszybowała w kierunku 1,3460, teraz jest nieco powyżej tego dołka, ale w relacji dobowej to i tak spadek kursu. Czyli wzmocnienie dolara kosztem funta. Para GBP/EUR najpierw podbiła do 1,1455, potem spadła do 1,1315. Funtowi i tu się nie powiodło.
W USA poniżej prognoz uplasowała się inflacja CPI za kwiecień, na czym ostatecznie dolar stracił. Zresztą, korekta techniczna po "szoku iranowym" i paru innych faktach - była konieczna. Wykres z 1,1845 przeniósł się do 1,1920-45. Rynek nie wzruszył się chyba w znaczący, a tym bardziej trwały sposób, informacją o tym, iż 12 czerwca w Singapurze prezydent Trump spotka się z Kim Dzong Unem.
Złoty odrobił część strat
Tak było, w rzeczy samej. EUR/PLN jeszcze przedwczoraj notował w maksimach 4,2970, a i dziś rano 4,2660. Potem jednak zaczęło się osłabienie dolara na głównej parze i zeszliśmy w najlepszych momentach nawet do 4,2350.
Analogicznie na dolarze: tam z 3,60 przesunęliśmy się ponad 5 groszy niżej. Nie sądzimy jednak, by całkowicie negowało to naszą generalną hipotezę o postępującym osłabieniu PLN. Podobnie podejrzenie, iż na eurodolarze przynajmniej na pewien czas i częściowo potwierdza się linia spadkowa (10-letnia!) pozostaje aktualne. Wszystko to przecież musi w sobie zawierać korekty.
Swoją drogą, zarobiliśmy także w relacji do funta, amplituda dzienna to blisko 8 groszy, choć kończymy nie na minimach, a na 4,8150. To pochodna relatywnie błahej (z jastrzębiego punktu widzenia) konkluzji zebrania BoE.