Puls rynku
2016-03-16 06:45 | Co zrobi FOMC? |
Raporty codzienne |
To już dziś wieczorem
Jeśli chodzi o konkretne działania, to odpowiedź tyleż lakoniczna, co i brutalna, brzmi – FOMC nic nie zrobi. To znaczy, że rynek właściwie nie spodziewa się, by dzisiaj obwieszczono drugą podwyżkę stóp procentowych (pierwszą notowano w grudniu).
Zbyt niska jest inflacja, zbyt niepewna sytuacja w Chinach czy np. na ropie, zbyt niejasne dane makro z samej gospodarki amerykańskiej. Wczoraj np. inflacja PPI za luty okazała się niższa od założeń, a sprzedaż detaliczna co prawda lepsza od przewidywań, ale równocześnie wydatnie obniżono rezultat styczniowy (z +0,2 proc. m/m do -0,4 proc. m/m). Oczywiście prawdą jest, że np. miejsc pracy w lutym powstało sporo, bo np. w sektorze prywatnym 230 tys. (a w styczniu nie 158 tys., jak pierwotnie podawano, lecz 182 tys.). Ale to nie wystarczy, by FOMC już teraz zacieśnił koszt pieniądza. Prawdopodobnie nie wystarczy, rzecz jasna.
Rozważany jest na rynku termin czerwcowy – i to jest rzecz bardziej możliwa. Dwie podwyżki w ciągu roku to byłoby swoiste "mieć ciastko i zjeść ciastko", bo przecież Fed tak naprawdę nie kwapi się do ostrej polityki. Zresztą, autentyczne zacieśnianie musiałoby oznaczać powrót stóp do poziomów kilkuprocentowych, więc o czym tu mówić. Fed może poskąpić trzech podwyżek, zaś w wizję czterech na ten rok raczej mało kto wierzy.
Na razie EUR/USD jest przy 1,11 i niezbyt ma ochotę do ruchu. W ciągu dnia poznamy jeszcze trochę danych makro z USA. Na przykład o 13:30 będzie to inflacja CPI za luty, a także dane z rynku pracy o budowach domów i pozwoleniach na nie. O 14:15 przedstawiona zostanie dynamika produkcji przemysłowej. Dane te jednak nie powinny być przełomowe, bardziej będzie liczyć się nastrój na konferencji FOMC o 19:30. Istotne będą nawet drobne niuanse w słownictwie. Technika podpowiada, że eurodolar powinien odbić od obecnie testowanych dolnych ograniczeń kilkudniowej konsolidacji – i pójść w stronę 1,12. Tak się może stać, jeśli tylko Janet Yellen nie będzie zbyt jastrzębia.
Co u nas?
Spadła trochę tzw. chęć do ryzyka na rynkach, co objawia się m.in. w tym, że ropa ma poważny problem z powrotem do 38 – 39 dolarów za baryłkę (jeśli mowa o crude) i przebiciu tego poziomu. Teraz mamy 36,86 dolara. W efekcie wczoraj zagęściła się atmosfera na tzw. aktywach ryzykownych i walutach emerging markets.
Dla przykładu, EUR/PLN, który przedwczoraj testował 4,2712, wczoraj otarł się nawet o 4,30. Na szczęście dla kupujących euro (tj. chcących nabyć je tanio), teraz para jest przy 4,2860. Ogólna tendencja nadal jest spadkowa, więc korzystna dla złotego. Dziś być może rozstrzygnie się to, czy tendencja ta przetrwa, czy też aprecjacja PLN się wyczerpała. Dość powiedzieć, że od 9 – 11 lutego nie było poważniejszej korekty, która osłabiałaby złotówkę. Jeśli dziś EUR/USD pójdzie w górę, czyli euro się umocni, to taka korekta na EUR/PLN mogłaby się rozwinąć. Po drugiej stronie możliwa jest natomiast jeszcze droga do 4,25 i 4,23, choć to pewnie byłaby już naprawdę końcówka trendu.
USD/PLN rezyduje przy 3,8620. Od kilku dni zaczyna się formować coś w rodzaju bardzo delikatnej fazy wzrostowej, co wpisuje się w powrót głównej pary w okolice 1,11 i niższe. Wsparciem jest teraz linia minimów przy 3,8350. Jeśli Janet Yellen w bardziej wyraźny sposób da do zrozumienia, że na razie o podwyżkach można zapomnieć, to teoretycznie – są w każdym razie takie głosy – USD/PLN mógłby zacząć przeć do 3,65 – 3,66. Nie jest to jednak coś, co już teraz byśmy obstawiali, zwłaszcza jeśli wraz z wiosną miałaby nastąpić eskalacja napięcia "uliczno-politycznego" w Polsce, a w każdym razie – jeżeli odbiłoby się to jakimiś reperkusjami na Zachodzie (przypominamy np. o agencjach ratingowych, które są jeszcze w odwodzie). Co się tyczy danych makro, to o 14:00 poznamy dziś wskaźniki inflacji bazowej za styczeń i luty. Przedstawiona będzie też dynamika wynagrodzeń i zatrudnienia za luty (również o 14:00).