Puls rynku
2017-07-25 06:59 | Coraz ciekawiej na krajowym polu politycznym |
Raporty codzienne |
Eurodolar nadal wysoko
Eurodolar poszedł wczoraj w dół, bo startował z 1,1685, a wieczorem osiągał wartości niższe nawet niż 1,1630. Ale dziś znów jest relatywnie wysoko, choć nie aż tak bardzo jak u progu doby poniedziałkowej. W każdym razie mamy 1,1660.
Wczoraj raczej rozczarowująco wypadły europejskie odczyty PMI dla przemysłu i usług, a przynajmniej te kluczowe, tj. dla Niemiec i dla całej Strefy. Tymczasem po paru godzinach podano wskaźniki amerykańskie – i tamte przebiły prognozy. Piłka była więc po stronie waluty USA. Ale nie przesadzajmy – nie ma na razie mowy o jakiejkolwiek naprawdę poważnej korekcie. Weźmy nawet ową zaostrzoną linię wzrostową, po minimach z kwietnia i czerwca. Obecnie jest ona gdzieś przy 1,1370 – a tak daleko w żadnym razie nie zeszliśmy.
Dziś w programie mamy parę ważnych publikacji: indeks Ifo z Niemiec o 10:00, brytyjski wskaźnik zamówień o 12:00 (oczywiście to temat dla funta) czy dwa indeksy nieruchomościowe z USA (oba o 15:00, będą to S&P/Case-Shiller i FHFA). O 16:00 poznamy jeszcze Conference Board zaufania konsumentów i indeks Richmond Fed.
Rozłam w sanacji?
Analogie pomiędzy obecną władzą PiS a przedwojennym reżimem sanacyjnym to oczywiście nie nasz pomysł, rozmaici komentatorzy wpadli na to wiele lat temu, nawet za czasów pierwszych rządów tej formacji. Zresztą nie jest to koncepcja szczególnie oryginalna, biorąc pod uwagę, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie odżegnuje się przecież od tamtych wzorów "niepodległości i silnego państwa". Co więcej, pozycja prezesa PiS rzeczywiście stała się po ostatnich wyborach pewnym odpowiednikiem funkcji "naczelnika państwa" – i ta tytulatura, z początku żartobliwa i niszowa, zaczęła nabierać sensu. To stwierdzenie obiektywne, nie jakiś szczególny zarzut, ale też i nie wyraz aprobaty.
Otóż wczorajsze weto prezydenta Dudy łamie ten schemat. Z początku mogło się wydawać – i takie głosy się pojawiały, vide wywiad z jednym z politologów, opublikowany na pewnym poczytnym, mainstreamowym portalu – że to jakaś zagrywka prezesa partii rządzącej, który uchodzi za świetnego taktyka (choć niekoniecznie świetnego stratega długoterminowego...). Aby jednak utrzymać ten cyniczno-spiskowy wariant, musielibyśmy przyjąć któreś z dwóch rozwiązań: albo wiedzą o nim tylko prezydent i szef PiS, albo wszyscy politycy obozu władzy perfekcyjnie odgrywają swe role, w szczególności role zaskoczenia i irytacji.
Zdaje się więc, że mamy do czynienia z czymś poważniejszym. Andrzej Duda przyjął samodzielny kurs, a PiS idzie na konfrontację. Wymowne jest tu wczorajsze orędzie pani premier Szydło, w którym pozwoliła sobie na uszczypliwości pod adresem głowy państwa. Mało tego: TVP transmitowała właśnie orędzie pani premier, a prezydent "leciał" na kanałach komercyjnych.
Rzadko piszemy tyle o polityce krajowej, bo i rzadko ma ona naprawdę wyraźny wpływ na waluty. Ale np. wczoraj wykres euro-złotego po decyzji Andrzeja Dudy zszedł ok. 3 grosze w dół, złoty się umocnił, zyskał też do dolara. Z drugiej strony, po paru godzinach obie pary zaczęły wracać na północ. Teraz znów mamy poziomy typu 4,2630 i 3,6570. Niewykluczone, że weto Dudy zostało po prostu potraktowane przez sprytniejszych spekulantów jako pretekst do wygenerowania określonego ruchu, ale poza tym można też sądzić, że rynek nie jest pewien stabilności układu politycznego w Polsce. Z drugiej strony – kto wie? Być może prezydent, świadomie lub nie, ratuje teraz PiS, biorąc pod uwagę napięcie w relacjach z władzami UE, które od pewnego czasu narastało? "Jeszcze będziecie mi dziękować" – czy tak myśli sobie Andrzej Duda? Nie pozostaje nic innego, jak wygłosić standardowe i niezbyt oryginalne podsumowanie: czas pokaże.
A bliższy czas pokaże nam – już o 10:00 – kolejny odczyt na temat polskiego bezrobocia, tym razem za czerwiec. Prognozuje się spadek z 7,4 proc. do 7,1 proc. Co jak co, ale gospodarka na razie sprzyja stronie rządzącej.