FMC Management
 

Aktualności

RSS Facebook

Kategorie

Kalendarium

24 grudzień 2024

Puls rynku

2015-11-06 17:39

Dolar zagarnia kolejne pola

Raporty codzienne

To był jego tydzień
Tak, był to tydzień roboczy dolara – to znaczy biegł zasadniczo pod znakiem jego rosnącej siły. Czytelnik zapewne domyśla się już głównej przyczyny tego stanu rzeczy, ale zostawimy ją na następne akapity, zaczniemy natomiast od spraw pośrednich czy też mniej istotnych, by napięcie rosło stopniowo.

PMI dla przemysłu USA wyniósł w poniedziałek 54,1 pkt – delikatnie przebił prognozę 54 pkt. Podobnie ISM dla tego sektora: 50,1 pkt, zakładano 50 pkt. Podana we wtorek dynamika zamówień w przemyśle nie była może specjalnie przebojowa, ale tragedii też nie było (ani nawet dramatu, by trzymać się teatralnych porównań). Środowy PMI dla usług w USA wyniósł 54,8 pkt (spodziewano się 54,4 pkt), ISM zaś 59,1 pkt (prognoza 56,5 pkt).

Równocześnie PMI dla usług Niemiec i Strefy Euro wypadły nieco poniżej prognoz (lepsze były dane przemysłowe z poniedziałku). Dla Niemiec większym problemem, poza aferą volkswagenową, która wciąż eskaluje, był trzeci z rzędu spadkowy odczyt dynamiki zamówień w przemyśle. I to jaki! Prognozowano +1 proc. m/m oraz +1,9 proc. r/r, a było faktycznie -1,7 proc. m/m i -1 proc. r/r. W pewnym sensie nie było zaskoczeniem, że dzisiejsze dane o produkcji przemysłowej też wypadły rażąco poniżej prognoz. Zakładano +0,5 proc. m/m oraz +1,3 proc. r/r za wrzesień, a było -1,1 proc. i +0,2 proc. Co prawda, był akcent pocieszający – rewizja w górę danych z sierpnia – ale bez przesady z tą pociechą. To nie jest czas mocnego euro.

I wreszcie dziś sprawę przypieczętowały payrollsy z USA (choć po drodze mignęła jeszcze np. niedawna, dość jastrzębia wypowiedź J. Yellen). Bezrobocie spadło w październiku do 5 proc., a przyrost liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym to 271 tys. (prognoza 180 tys.). W sektorze prywatnym było to 268 tys. (prognoza 165 tys.). Do tego podwyższono dane wrześniowe.

W tej sytuacji Fed chyba będzie musiał podwyższyć stopy w grudniu. Byliśmy co do tego trochę, a chwilami mocno sceptyczni – i nadal jakąś dozę dystansu zachowujemy. Tani pieniądz, sztuczne pobudzanie inwestycji, nakręcanie rynku kapitałowego tanim kredytem – to są częste i łatwe narzędzia banków centralnych. Fed przez lata wynajdywał preteksty, by ciągnąć najpierw QE, a potem już tylko niskie stopy. Ale powiedziano już sporo, dane były oczywiste – i wypada zrobić ruch w górę, jeśli Rezerwa nie ma się ośmieszyć. Oczywiście, teoretycznie możliwy jest jeszcze jakiś kataklizm, ale jeśli go nie będzie, to w grudniu Fed – może i niechętnie, ale jednak – zacieśni politykę monetarną.

2 listopada, w poniedziałek, notowano jeszcze wyjścia do 1,1050 na EUR/USD, co od biedy można uznać było za test dawnej linii trendu wzrostowego, rozpoczętej w marcu. Ale to już przeszłość. Tydzień kończy się przy 1,0740-50. Nawet jeśli teraz nastąpi lekka korekta na rzecz realizacji zysków, to generalnie jest otwarta droga do 1,0650-60 czy nawet 1,05.


Co z naszym orłem?
Na EUR/PLN od 21 kwietnia funkcjonuje trend wzrostowy, który obronił się 17 lipca, a następnie 21 – 22 września, 9 października i w ostatnich dniach. Ściślej – można też poprowadzić drugą, niższą linię – od 17 lipca poprzez wymienione późniejsze dołki. Tak czy inaczej, ta ogólna tendencja na rzecz słabszego złotego ciągle się broni. Niedawno – w tym tygodniu – mieliśmy zejście do 4,23 i wydawało się, że trend ten obumarł po ostatnim swym wielkim „występie”, tj. badaniu okolic 4,30.

Co jednak widzimy dziś, po zawirowaniach na eurodolarze? Że choć euro ogromnie traci na głównej parze, to jednak na EUR/PLN wcale nie jest aż tak różowo. Wizja wyższych stóp to sygnał do kierowania się ku bezpiecznemu USD i wychodzenia z emerging markets i tak naprawdę dziś wieczorem jesteśmy powyżej 4,2650. Owszem, tu może zadziałać lokalny opór, może zadziałać fakt, że słabe euro (na eurodolarze) to jednak słabe euro – i to ocaliłoby nas przed ponownym skokiem w rejony 4,30. Ale to nie znaczy, że mamy liczyć na 4,20 czy niższe wartości. Ostatnia nasza hipoteza to wizja – na kilka, kilkanaście dni, może na parę tygodni – swego rodzaju konsolidacji. Jakiej? Być może właśnie w rejonie 4,23 – 4,26 z odchyleniami po obu stronach, zależnie od sytuacji. Część graczy mogłaby znaleźć jakiś pretekst do grubszej korekty, której dawno – od połowy lipca – nie było, ale z drugiej strony wiemy też, że nowa ekipa rządząca będzie prawdopodobnie chciała działać na rzecz luźniejszej polityki monetarnej w Polsce.

Druga para, o jakiej piszemy, to USD/PLN. Tu na ogół odbija się dość prosto, a zarazem gwałtownie, sytuacja EUR/USD. Dolar zyskał tam – dolar zyskał tu. I to znacznie, bo dzisiejsze minima to niemal 3,90 – ale dzisiejsze szczyty, generowane po 14:30, to grubo ponad 3,97. Jeśli miałaby nastąpić jakaś korekta, to gdzie szukać wsparć? Najpierw w rejonie 3,92 – 3,9330, co nie byłoby zaskoczeniem, ale też pewnie nie byłoby wielką radością dla tych, co muszą kupić dolara. 3,90 i 3,8810-20 – to też jakieś możliwości. 3,85 to już mocne wsparcie, ostatnio doszło tam do wyraźnego odbicia, mimo ostrego testu. Nie zakładamy w najbliższym czasie przebicia tej linii, tj. w perspektywie kilkunastu dni.

Tomasz Witczak
Nawet na EUR/PLN nie mamy łatwo -->
Serwis zintegrowany z aplikacjami LucidOffice