FMC Management
 

Aktualności

RSS Facebook

Kategorie

Kalendarium

23 grudzień 2024

Puls rynku

2018-04-06 07:37

Jak zawsze w pierwszy piątek

Raporty codzienne

Pewien standard
Rynek forex biegnie rytmem wytyczanym w dużej mierze przez kluczowe odczyty makroekonomiczne. Zresztą przekładają się one także na to, co się dzieje na giełdach czy na parkietach handu obligacjami.

Standardem jest m.in. to, że w niemal każdy pierwszy piątek miesiąca (wyjątki zdarzają się naprawdę rzadko) publikowane są w USA oficjalne, rządowe dane nt. zatrudnienia, bezrobocia, płacy godzinowej i wykorzystania mocy produkcyjnych. To tzw. non-farm payrolls. Im lepsze, tym lepiej dla dolara. Bywa jednak, że z zatrudnieniem czy bezrobociem nie jest tak źle, a nawet jest dobrze, ale wyraźnie zawodzi płaca godzinowa – co psuje klimat całego odczytu. Cóż, trzeba być wyczulonym na takie niuanse.

Na razie eurodolar krąży przy 1,2240. To znaczy, że waluta USA jest dość silna, choć wczorajsze minima kreślono jeszcze niżej. Zresztą, powodem mocy dolara jest nie tyle dyskontowanie payrollsów, ile raczej oddech i uspokojenie na linii USA – Chiny. Może to pewna nieścisłość. Chodzi raczej o rodzące się przekonanie, że z wzajemnego szachowania się planami i zapowiedziami ceł (bo celnicy na rogatkach jeszcze nie ruszyli do pobierania myta!) wyniknie jakiś kompromisowy układ.

Tak więc o 14:30 mamy payrollsy (także w Kanadzie, co ciekawe). Ale już o 8:00 w programie niemiecka produkcja przemysłowa za luty. O 9:00 mamy analogiczne dane z Hiszpanii, Węgier i Czech (nie żeby tamtejszy przemysł miał wstrząsnąć eurodolarem, ale zawsze warto wiedzieć, co się w świecie dzieje). O 16:00 pojawi się jeszcze kanadyjski indeks Ivey PMI.

O 17:15 wypowie się Mark Carney, szef Banku Anglii. Para GBP/USD jest tymczasem przy 1,40. Od drugiej połowy stycznia trwa tutaj, dość podobnie do eurodolara, stan konsolidacji. Górne ograniczenie to ok. 1,4250 – 1,4335, dolne to z grubsza 1,3725 – 1,3750. Ostatnio dolar trochę kosztem funta zarobił, niewątpliwie. Z kolei na GBP/EUR mamy 1,1435. Co prawda to poziom niższy niż 1,1535 – chwilowy szczyt marcowy – ale ostatecznie dość wysoki. W zasadzie to nadal górne obszary konsolidacji uformowanej już we wrześniu, od dołu ograniczanej przez 1,1080 – 1,1150 (oczywiście to przybliżone wartości). Można też doszukiwać się jeszcze szerszej konsolidacji, mierzonej od połowy 2016 – w zakresie 1,07 – 1,20.


Kwestia PLN
Na euro-złotym widzimy 4,1930. Zdaje się więc, że wykres zawrócił po uprzednim osiągnięciu poziomów wykraczających ponad 4,24. To znaczy: nic się nie zdaje, tak faktycznie jest – pytanie tylko, czy oznacza to całkowite zanegowanie procesu osłabiania PLN. A z takim procesem mamy do czynienia od drugiej połowy lutego, od czasu, gdy odbiliśmy się od 4,13.

Cóż, bylibyśmy ostrożni. Po pierwsze, od paru dni mimo wszystko broni się wsparcie przy 4,1915-20. Po drugie, złoty zyskuje po prostu na tym, iż euro jest słabe na głównej parze. A nie zawsze to musi przynosić taki właśnie skutek. Po trzecie, wiadomo skądinąd, że RPP nie przymierza się do podwyższania stóp w tym roku i pewnie nie ruszy ich w przyszłym (chyba że w samej końcówce). Po czwarte, dane makro z Polski niewątpliwie są dobre, ostatnio dużo się też mówiło o sukcesach budżetowych – ale to już się stało normą, niekoniecznie musi to pobudzać rynek do wielkich inwestycji w naszą walutę. Po piąte, długoterminowy obraz, od 2010 / 2011 roku, sugeruje jednak, że powoli, stopniowo, łagodnie, ale konsekwentnie pojawiają się coraz wyższe lokalne minima.

Nie znaczy to, że druga strona nie ma pewnych argumentów, np. można też połączyć maksima z końcówki 2016, następnie z 2017 i wreszcie z minionego miesiąca, by na EUR/PLN dostać trend spadkowy. Tak więc ta nowa tendencja zmaga się z owym długofalowym, wieloletnim, delikatnym podwyższaniem notowań...

USD/PLN klaruje się przy 3,4250. Od paru dni złoty raczej traci, przy czym można połączyć minima z początku marca i końcówki marca, by otrzymać linię wzrostową. Faktem jest jednak, że u góry mamy oporowy rewir, aż do 3,4540 – więc jest to pewien margines bezpieczeństwa.

Tomasz Witczak
Cóż za rozczarowanie -->
Serwis zintegrowany z aplikacjami LucidOffice