Puls rynku
2016-07-11 05:42 | Jakie będą kursy i jakie nastroje w Fed? |
Raporty codzienne |
Gdzie jesteśmy?
W wakacje możemy być – autorzy, czytelnicy, inwestorzy, decydenci – w nader rozmaitych miejscach, ale jeśli spotykamy się na wykresie eurodolara, to obecnie w okolicach 1,1050-60. Istotnie, taki bowiem mamy kurs – co pokazuje, że pojawił się pewien marazm. Nie ma siły, by klarownie podbijać wartość dolara (nawet jeśli od 3 maja generalnie widać trend spadkowy w obrębie szerokiej konsolidacji, ciągnącej się od półtora roku pomiędzy 1,05 i 1,17), brakuje jej także do odreagowania na rzecz euro.
Dolar może zyskiwać jako bezpieczna przystań w dobie Brexitu, ale ten sam Brexit równocześnie mu nie służy – jako czynnik sugerujący, że nie będzie podwyżek stóp w USA z uwagi na ryzyko rynkowe. Z drugiej strony, dane z rynku pracy USA przekazane w ostatni piątek były bardzo dobre – i to pomimo tego, że jeszcze bardziej obniżono, w ramach rewizji, rezultaty majowe. Można więc podejrzewać, że dolar ma wciąż wystarczająco dużo paliwa, by: po pierwsze, utrzymywała się długoterminowa konsolidacja z górnym ograniczeniem w rejonie 1,15 – 1,17; - po drugie, by dolar przynajmniej nie tracił znacząco, a chwilami nawet zyskiwał, na co wpływ ma także owa ogólna tendencja od 3 maja, gdy wykres spotkał się z oporem i go nie pokonał. Nie twierdzimy jednak, że będziemy klarownie szli do 1,08 czy 1,05 w szybkim tempie – do tego konieczne byłyby naprawdę jastrzębie sygnały z Fed.
Tymczasem nawet Esther George, etatowy jastrząb ostatnich miesięcy, w czerwcu głosowała przeciwko podwyżce stóp, a było to jeszcze przed referendum brexitowym (ale już po mizernych payrollsach majowych). Pani George wypowie się dziś o 16:00 – i zobaczymy, jak zmodyfikowała swe stanowisko. Do tego jutro wypowiedzą się inni członkowie FOMC – Tarullo, Bullard i Kashkari. W środę czas na Mester i Kaplana, w czwartek na Harkera, Bullarda, Lockharta i znów George, w piątek na Kashkari i Bullarda. Niekoniecznie w każdym przypadku będą to wystąpienia dotyczące stóp, ale i tak warto mieć rzecz na uwadze.
Nad ranem napłynęły słabe dane majowe z Japonii o zamówieniach na maszyny i urządzenia. Wynik to -1,4 proc. m/m przy prognozie +2,6 proc. Nikkei 225 jest jednak na mocnym plusie, zapewne z powodu silnego zwycięstwa rządzącej koalicji Partii Liberalno-Demokratycznej i partii Komeito w wyborach parlamentarnych. Takie przynajmniej są wyniki sondaży exit-polls. Rynki mogą się cieszyć, bo raz, że ogólnie nie lubią zmian, a dwa, że ekipa premiera Abe uprawia m.in. luźną politykę monetarną i politykę wspierania inwestycji. Nie żeby przyniosła ona jakieś wspaniałe skutki, ale najwidoczniej społeczeństwo chce nadal dawać jej zielone światło, szczególnie że w polityce Abe mieszczą się też podbudowujące ducha wątki prawicowe czy quasi-nacjonalistyczne.
Sprawy złotego
Na EUR/PLN notujemy 4,41, zaś na USD/PLN 3,9915. Jak na ostatnie dni – kursy w miarę niezłe, choć bez rewelacji. Wygląda to tak, jakby złoty chwilami próbował coś ugrać, ale potem się cofał – np. powyżej 4 zł na USD/PLN. W istocie na obu parach złoty w długim terminie traci przynajmniej od początku kwietnia.
Na GBP/PLN mamy z kolei 5,1680. Tu oczywiście złoty ogromnie zyskał po wynikach referendum – tuż przed nimi notowano 5,70, a we wcześniejszych dniach nawet 5,8340. Tym niemniej od paru dni już nie zyskujemy, rodzi się ryzyko korekty, choć formalnie mamy po prostu marazm. W Wielkiej Brytanii podano tymczasem wyniki sondażu, w myśl którego 40 proc. Brytyjczyków aprobowałoby drugie referendum nt. wyjścia z UE, ale 44 proc. jest przeciwko. Jak można się było spodziewać, zwolennicy UE rozpoczną przynajmniej wstępne działania na rzecz tego, by Brexit jakoś powstrzymać lub opóźnić, ale wydaje się, że ogół społeczeństwa jest zbyt zdeterminowany.
O 14:00 poznamy krajowe dane o inflacji CPI za czerwiec. Prognozy to +0,2 proc. m/m oraz -0,8 proc. r/r. Jutro o 14:00 poznamy wskaźniki inflacji bazowej za czerwiec.