Puls rynku
2016-06-28 17:46 | Na rynkach wciąż ten sam temat |
Raporty codzienne |
Co słychać na głównej parze?
Dzisiejsza świeca dzienna na wykresie eurodolara jest biała, czyli wzrostowa – ale korpus jest dość mały, zaś górny knot wysoki. Wygląda to więc tak, jakby gracze spróbowali ataku na wysokie poziomy (testowano nawet 1,11), lecz atak ten okazał się tylko balonem próbnym czy nawet małą, ślepą uliczką.
Sytuacja wciąż jest niejednoznaczna. Z jednej strony korekta siłą rzeczy powinna się pojawić – choćby dlatego, że po piątkowym pogromie pojawiły się okazje, by tanio kupować (euro za dolary albo np. funty za dolary czy euro). Niektórzy liczą też na to, że z powodu Brexitu Fed zrezygnuje z forsowania podwyżek stóp w tym roku.
Przejście przez "jedenastkę" na eurodolarze może jednak nie być takie proste, wydaje się że ten okrągły poziom może teraz być oporem. Po drugiej stronie mamy nawet 1,0915 – tj. dołki z piątku.
Wystąpienie Mario Draghiego podczas konferencji w Sintrze ('introductory speech') dotyczyło międzynarodowego wymiaru polityki monetarnej. Bezpośrednio o Brexicie, Wielkiej Brytanii czy przyszłej kondycji UE nic tam nie było. Do tych kwestii odniosła się za to przed Bundestagiem sama Angela Merkel. Jak można się domyślać, podkreśliła, że decyzję Brytyjczyków trzeba szanować, że Europa przeszła już przez wiele konfliktów, ale jest wystarczająco silna, by poradzić sobie z Brexitem. Przyznała (hm, dla niektórych pewnie zabrzmiało to złowieszczo), że Niemcy są szczególnie zainteresowane postępem w dziedzinie zjednoczenia Europy.
Stosunek Niemiec (no dobrze, Angeli Merkel i jej koterii, bo trudno mówić o całym narodzie) do Brexitu jest zapewne ambiwalentny. Z jednej strony wyjście Wysp to osłabienie reputacji UE, jedno państwo mniej, mniejsza ilość pieniędzy itd. Z drugiej strony, zniknął wielki hamulcowy niektórych reform i projektów. Tych projektów, które zmierzają do daleko posuniętej unifikacji. Już teraz Francja i Niemcy żądają (oficjalnie: proponują), by państwa UE zintegrować jeszcze bardziej, nadając unijnej centrali większe uprawnienia w kwestiach takich jak armia czy integracja.
Co się tyczy danych makro, to dynamika PKB za I kwartał wyniosła 1,1 proc. (annualizowana), co było nieco lepsze od prognozy (obstawiano 1 proc.). Indeks cen domów S&P/Case-Shiller wypadł nieco poniżej prognoz (tak dla 10, jak i 20 metropolii), elegancko wypadł miernik zaufania konsumentów wg Conference Board (przy prognozie 93,1 pkt faktyczny wynik to 98 pkt). Gorzej z indeksem Fed z Richmond: -7 pkt, gdy zakładano 2 pkt.
Co z naszym orłem?
Na USD/PLN sytuacja w pewnym sensie się poprawiła. To znaczy: jeśli wczoraj pechowcy kupowali dolary przy kursie 4,0680. Ba, notowano dziś minima przy 3,98 – choć niewykluczone, że na tym siła złotego się na razie wyczerpała.
Analogicznie na EUR/PLN mamy 4,4225, a notowano i 4,42. Jak na ostatnie dni – nie aż tak źle. Zresztą dziś w nocy startowaliśmy z poziomów o ponad 5 groszy wyższych. W czasie sesji nie było danych makroekonomicznych, a rynek krajowy nadal reaguje na wieści z Zachodu na temat skutków decyzji o Brexicie. Giełdy w Polsce szły dziś w górę, wzrosły WIG i WIG30 (między innymi).
Ciekawy jest obraz na wykresie rentowności 10-letnich obligacji polskich. Mamy 3,068 proc. Przetestowano dziś 3 proc., po czym notowania odbiły, co można uznać za potwierdzenie generalnego trendu zwyżkowego wyznaczonego przez minima z 18 marca i 17 maja. Przypomnijmy, że im wyższa rentowność obligacji, tym niższa ich cena, niski jest więc popyt. Wysoka rentowność obligacji często idzie w parze ze słabością waluty. W piątek rentowność polskich papierów monstrualnie wzrosła, po czym w poniedziałek znacząco spadła – cóż, można je było tanio kupić.