Puls rynku
2018-08-20 22:20 | Trump i jego żal |
Raporty codzienne |
Świat naszych pragnień
Media podają dziś, że prezydent Trump miał wyrazić ubolewanie z faktu, że Jerome Powell nie okazał się "szefem od taniego pieniądza" w Fed, innymi słowy: że kontynuuje ścieżkę podwyższania stóp, co Trumpowi się w ogóle nie podoba.
Może mu się jednak podobać (na bezrybiu i rak ryba), że eurodolar po osiągnięciu o 12:30 dołka na 1,14 ruszył w górę i pod koniec dnia kreśli poziomy rzędu 1,1460-65. Tym samym euro zyskało, a dolar stracił. Dodajmy zresztą, że wypowiedział się p. Bostic z Fed - który stwierdził, że optuje za trzema jedynie podwyżkami stóp na ten rok, tak więc kolejnych już sobie nie życzy. Z drugiej strony, podkreślił on wymownie, iż niezależność Fed jest teraz "extremely important", czyli bardzo ważna.
W tle mamy temat Turcji, przy czym para USD/TRY wahała się dziś mniej więcej od 5,98 do 6,2 pkt. Trochę w tym uspokojenia, przy 7 pkt już nie jesteśmy. Bank centralny Turcji zastosował pewne mechanizmy manipulacji oprocentowaniem, które zadziałały trochę jak podwyżka stóp, do tego mieliśmy wiadomości o pomocy, której Ankarze udzieli Katar. Erdogan pozostaje jednak w nastroju konfrontacyjnym i uważa ataki na gospodarkę Turcji za równoznaczne z atakami na religię i flagę, na podstawowe symbole czy wartości.
Niektóre przedsiębiorstwa tymczasem przegrywają ze stanowczością Trumpa - to już inny wątek. Koncern Total (francuski) wycofał się ze swym biznesem z Iranu, obawiając się, że sam padnie ofiarą sankcji nałożonych przez USA na Teheran. Sytuacja nie jest chyba jednak bardzo drastyczna, albo jest w miarę wyceniona, bo np. ropa WTI stoi po 65,4 USD za baryłkę, gdy na przełomie lipca i sierpnia kreślono maksima przy 70,4 USD.
Fakty z Polski
Euro-złoty klaruje się na poziomie 4,3115. W minimach dnia był przy 4,2935, w maksimach przy 4,3170. Nie było jakiegoś wybitnego przełomu, a w dodatku waluta nasza straciła po publikacji danych makro - choć były dobre. Zresztą, rynek ustawił się uprzednio pod dobre dane, schodząc do wspomnianego dołka.
Produkcja przemysłowa za lipiec wzrosła nie o 9,7 proc. r/r, tylko o 10,3 proc. r/r. Budowlano-montażowa zwyżkowała o 18,7 proc., tu akurat zakładano 20 proc. r/r, więc wynik był nieco konsternujący, co w jakiś sposób uzasadnia to, że ostatecznie strona popytowa (generująca popyt na PLN) odpuściła. Dodajmy też, że minister finansów, pani Czerwińska, wprost przyznała, że powoli schodzimy ze szczytowej koniunktury.
Jest jeszcze i nasz dzielny dolar-złoty, który wieczorem schodzi do poziomów z minionej nocy - tj. w rejon 3,7550 i niżej. Nic dziwnego, to przełożenie wahań z eurodolara. Ale tam nadal nie przebiliśmy rejonu 1,15, więc nie można mówić o klarownym powrocie do dawnych poziomów. Wciąż w jakimś sensie trwamy w 10-letnim trendzie spadkowym.