Puls rynku
2012-08-08 16:00 | Lipiec miesiącem mocnych zawirowań |
Raporty miesięczne |
Uwaga skupiona na bankach centralnych
Początek lipca przebiegał w dobrych nastrojach. Euro dzięki decyzjom jakie zapadły na czerwcowym szczycie przywódców Unii Europejskiej zyskiwało na wartości względem dolara. Pomagały także lepsze dane makroekonomiczne. Jednak bykom w dotarciu do ostatnich maksimów na 1,27 przeszkodziło późniejsze stanowisko Finlandii i Holandii, które oprotestowały nowy pomysł aby Europejski Mechanizm Stabilizacyjny mógł kupować obligacje krajów zagrożonych. Ten fakt podkopał optymizm jaki panował na rynku i notowania zaczęły zmierzać na coraz to niższe poziomy. Przecena wspólnej waluty wyhamowała z uwagi na zbliżające się posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Inwestorzy w znacznym stopniu zdyskontowali obniżkę stóp procentowych, więc ten fakt nie miał zbyt dużego wpływu na eurodolara. Większe znaczenia miała za to kwestia uruchomienia ewentualnych dodatkowych niestandardowych działań, które miałby pomóc w walce z kryzysem. Tych jednak nie było. Podjęto za to decyzję o obniżeniu stopy depozytowej do zera, tak by gotówkę dotychczas trzymaną na rachunkach w EBC „wypchnąć” na rynek. To posunięcie minęło się jednak z oczekiwaniami rynkowymi i kurs eurodolara zaczął zniżkować, aż do poziomu 1,24. Dalsze spadki nastąpiły po opublikowaniu danych z USA. Po rewelacyjnym odczycie raportu firmy ADP oczekiwania wobec oficjalnych danych były bardzo wysokie. Te jednak okazały się nieco słabsze od oczekiwań. W efekcie okazało się, że odczyt jest za wysoki by móc myśleć o kolejnym programie QE i za mały aby dostrzec zdecydowaną poprawę na rynku pracy. Poprzez to na wartości zyskała amerykańska waluta i na zamknięciu pierwszego tygodnia kurs eurodolara 1,2290.
Ty razem rozczarowuje FE
Drugi tydzień lipca przebiegał pod znakiem kontynuacji osuwania się notowań eurodolara. Niepewność wokół wyroku niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego ws. Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego sprawiały, że znaczna część inwestorów pozostawała poza rynkiem. Nieco więcej aktywności pojawiło się po decyzji o przyznaniu 30 mld euro wsparcia hiszpańskiemu sektorowi bankowemu. Mimo, że była to tylko 1/3 zaplanowanej kwoty to fakt ten doprowadził do chwilowej poprawy nastrojów. Optymizm wyparował jednak wraz z opublikowaniem protokołu z posiedzenia FOMC. Inwestorzy, którzy liczyli na to, że zwiększą się szansę na kolejny program QE doznali rozczarowania. Tylko dwóch członków Komitetu spośród całego gremium odpowiedziało się zdecydowanie za dalszym luzowaniem polityki monetarnej. To podłamało grających na osłabienie dolara i spowodowało, że kurs pary EUR/USD osiągnął poziom 1,2170. To nowe tegoroczne minimum nie utrzymał się jednak zbyt długo. Kontra ze strony popytu wyciągnęła kurs na poziom 1,2260, który utrzymał się do zamknięcia piątkowej sesji.
Ben Bernanke nie spełnia nadziei
Kolejny tydzień lipca rozpoczął się w atmosferze oczekiwań na wystąpienie szefa FED. Zanim jednak to nastąpiło inwestorzy otrzymali informację, że wyrok niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego ws. ESM i pakietu fiskalnego zostanie ogłoszony dopiero we wrześniu. To popsuło nastrój rynkowy, bowiem z tego powodu opóźni się implementacja postanowień z czerwcowego szczytu przywódców UE. Na ten fakt eurodolar zareagował spadkiem do poziomu 1,2185. W miarę jednak opadania emocji i przesuwania uwagi na USA kurs głównej pary wzrastał. Osłabienie dolara było podyktowane oczekiwaniami inwestorów na to, że szef FED da sygnał do uruchomienia dalszych niestandardowych działań. Tak się jednak nie stało. Podczas wystąpienia przed senacką Komisją Bankową Ben Bernanke powtórzy to co zwykle, czym rozczarował rynki. Podwyższona zmienność doprowadziła do tego, że kurs głównej pary wahał się pomiędzy poziomami 1,22 a 1,23. Amplitudę zmian dodatkowo podnosiły doniesienia z Hiszpanii, gdzie odsetek „złych kredytów” wzrósł do poziomu najwyższego od 18 lat. Końcówka tygodnia również owocowała w doniesienia z Madrytu. Słabe wyniki aukcji obligacji oraz doniesienia o zwróceniu się przez Walencję o pomoc rządową ws. zadłużenia mocno podkopały nastroje rynkowe. W tej sytuacji nie pomogło przyjęcie programu dużych oszczędności, które doprowadziły do wrzenia hiszpańskie ulice. W końcówce tygodnia kurs pary EUR/USD testował poziom 1,2160.
Końcówka także z bankami centralnymi
Spekulacje jakoby coraz większa liczba regionów Hiszpanii miała się zwrócić do rządu w Madrycie o udzielenia wsparcia ws. spłaty zadłużenia od początku tygodnia mocno podnosiły poziom awersji do ryzyka. Również plotki o możliwości wycofania się MFW z programu pomocy dla Grecji dodatkowo dolewały oliwy do ognia. W efekcie kurs eurodolara spadł do poziomu 1,2075. Nerwowość bardzo wyraźnie widać było również na rynku długu. Rentowność 10-letnich hiszpańskich obligacji przekroczyła poziom 7,5%. Sytuacja odmieniła się dopiero w środę po wypowiedzi jednego z członków Rady Prezesów EBC. Ewald Nowotny stwierdził, że widzi argumenty przemawiające za nadaniem europejskim funduszom ratunkowym licencji bankowej. To pozwoliłoby na zwiększenie ich siły rażenia i szybsze poradzenie sobie z obecnym kryzysem. Takie stanowisko zostało bardzo dobrze przyjęte przez inwestorów. Dzięki temu kurs pary EUR/USD z tegorocznych dołków powrócił do okolic wartości 1,22. Dalsze dynamiczne ruchy na północ zostały już wywołane słowami Mario Draghiego. Szef EBC powiedział, że zrobi wszystko aby uratować wspólną walutę. Taka deklaracja został na rynku odebrana jako sygnał do możliwości powrotu do programu skupu obligacji krajów zagrodzonych czy uruchomienia kolejnej edycji LTRO. Dzięki temu w końcówce lipca na rynku zagościła euforia. Cena euro poszybował w górę i ustabilizowała się wokół wartości 1,23.