Puls rynku
2012-05-25 16:24 | Najsłabszy tydzień wspólnej waluty |
Raporty tygodniowe |
Spokojny start
Pierwszą sesję nowego tygodnia eurodolar rozpoczął dość spokojnie. Kurs poruszał się w zakresie 1,2730 – 1,2830 i nie reagował zbytnio na dobry klimat inwestycyjny jaki gościł w tym czasie na światowych parkietach giełdowych. Przed większą aktywnością inwestorów z rynku eurodolara powstrzymywał wysoki stopień niepewności generowany przez sytuację w Grecji, a także wysokie rentowności hiszpańskich papierów dłużnych. Te czynniki sprawiły, że apetyt na wspólna walutę był ograniczony, choć perspektywa nieformalnego szczytu przywódców Unii Europejskiej pomagała stronie popytowej. Dzięki temu na parze EUR/USD panował względny spokój. Równowaga ta po raz pierwszy została zachwiana we wtorkowy poranek, kiedy na rynek napłynęły informacje na temat kłopotów hiszpańskiego sektora bankowego, który na skutek złych kredytów mógł ponieść stratę w wysokości 260 mld EUR. To odsunęło kurs eurodolara od poziomu 1,28. Późniejsze pogłębienie spadków nastąpiło po opublikowaniu słabszego wyniku akcji hiszpańskich bonów oraz po ogłoszeniu decyzji agencji Fitch, która obniżyła długoterminowy rating Japonii. Na zakończenie wtorkowej sesji europejskiej cena euro zbliżała się do poniedziałkowych dołków.
Premier Grecji straszy rynki
Okolice poziomu 1,2740 na dłuższy czas zatrzymały wtorkowy spadek notowań eurodolara. Jednak narastający niepokój związany z czerwcowymi wyborami w Grecji oraz środowym spotkaniem przywódców UE sprawiła, że euro stopniowo słabło względem dolara. Początkowo tempo deprecjacji nie było duże, jednak zwiększyło się ono wraz z wypowiedzią byłego premiera Grecji. Lukas Papademos stwierdził, że scenariusz wyjścia Grecji ze Strefy Euro jest realny i trwają nad nim rozważania. Ta informacja mimo, że nie była nowością dla inwestorów wywołała sporo paniki. Kurs głównej pary spadł do poziomu 1,2647 naruszając tym samym zeszłotygodniowe minima. Dalsze spadki nastąpiły na początku środowej sesji. Wtedy to cena euro sięgnęła poziomu 1,2617. Na chwilowe odreagowanie pozwoliły doniesienia o powołaniu przez EBC zespołu roboczego na wypadek nasilenia się greckiego kryzysu. Wpływ tego impulsu nie miał jednak długotrwałego charakteru.
Nowe minima w grze
Kumulujące się od początku tygodnia obawy o Grecję oraz Hiszpanię znalazły swoje apogeum na przełomie środowej sesji londyńskiej i nowojorskiej. Wtedy to kurs eurodolara ciągnięty silną przeceną na rynku akcji przetestował poziom 1,26. To doprowadziło do uruchomienia zleceń typu stop loss, co zaowocowało pogłębienie spadków. Próby odbicia przed nieformalnym szczytem przywódców krajów Unii Europejskiej zakończyły się fiaskiem i w czwartkowy poranek na wykresie pojawiło się nowe tegoroczne minimum na poziomie 1,2517. Czynnikiem, który spychał notowania był rozdźwięk jaki powstał po spotkaniu przywódców ws. euroobligacji. Prezydentowi Francji nie udało się zmiękczyć twardego stanowiska Niemiec.
Nic więcej złego nie może się zdarzyć
Ustanowienie nowego poziomu minimum, nie notowanego od ponad 22 miesięcy wstrząsnęło inwestorami. Efektem tego nie były jednak dalsze spadki. Uczestnicy rynku uświadomili sobie bowiem, że niemal wszystkie złe informacje z ostatniego czasu zostały już ujęte w cenach i obecnie nie ma czynników, które mogłyby zagrozić rynkom finansowym. Na tej podstawie w ciągu czwartkowej sesji udało się zbudować korektę. Dotarła ona jednak tylko do istotnego poziomu 1,26, którego próba przebicia zakończyła się powrotem w okolicę ostatnich minimów. Ponownie podejście zapoczątkowano w piątek, jednak i tym razem opór był zbyt silny. To w połączeniu z doniesienia o kłopotach hiszpańskiej Katalonii ze zrolowaniem długu przyczyniło się do ustanowienia po raz kolejny w tym tygodniu nowego minimum. Poziom 1,25 wybronił się jednak z nacisku i pod koniec piątkowej sesji europejskiej cena euro wynosiła 1,2540 dolara.
Umiarkowana zmienność
Poniedziałkową sesję złoty rozpoczął od umocnienia. Lepsze nastroje na rynku akcyjnym jak i eurodolara pozwoliły na obniżenie cen zagranicznych walut. Dolar potaniał o ponad 2 gr do poziomu 3,38 zł, natomiast euro do 4,32 zł. Aprecjacji złotego nie zaszkodziły lekko słabsze dane odnośnie dynamiki produkcji przemysłowej w Polsce. Dzięki temu oraz lepszym nastrojom na szerokim rynku pary złotowe mogły kontynuować zejście na niższe poziomy w czasie wtorkowego poranka. Para USD/PLN sięgnęła wtedy poziomu 3,36 zł, zaś EUR/PLN przetestował wartości 4,3065. Oprócz czynników zewnętrznych we wtorek złoty otrzymał wsparcie także ze strony członka RPP Andrzeja Kaźmierczaka, który nie wykluczył interwencji NBP, gdyby sytuacja na rynku walutowym przybrała bardzo zły obrót.
Złoty pod silna presją
Po udanym starcie wtorkowej sesji w miarę upływu czasu złoty znajdował się pod coraz większą presją. Było to spowodowane osuwaniem się notowań eurodolara. Na zakończenie sesji londyńskiej za euro trzeba było zapłacić 4,33 zł, zaś za dolara 3,41 zł. Na otwarciu środowej sesji ceny zagranicznych walut znajdowały się jeszcze wyżej, a deprecjacja utrzymywała się przez cały dzień. Czynnikiem, który szkodził złotemu był między innymi wzrost napięcia na rynkach światowych po wypowiedzi byłego premiera Grecji, który stwierdził, że opuszczenie Strefy Euro przez Grecję jest realne. Jednak apogeum awersji do ryzyka przypadło na początek sesji amerykańskiej. Mocny spadek eurodolara poniżej poziomu 1,26 wyniósł pary złotowe na nowe tygodniowe maksima. Cena euro sięgnęła poziomu 4,3980 zł, zaś amerykańska waluta podrożała do poziomu 3,50 zł.
Próba odrabiania poniesionych strat
Pierwsze takty czwartkowej sesji europejskiej na krajowym rynku walutowym przebiegały pod znakiem umocnienia złotego. Rodzima waluta starała się kontynuować zapoczątkowane w nocy odbicie. Na przeszkodzie stanęły jednak słabe dane makroekonomiczne z Europy. W efekcie tego cena dolara powróciła do poziomu 3,49 zł, zaś euro podrożało do wartości 4,3750. Poprawa sytuacji nastąpiła dopiero po opadnięciu pierwszych emocji, związanych z publikacją danych. Test poziomu 1,26 na głównej parze przyczynił się do tego, że wycena euro spadła do poziomu 4,35 zł, natomiast amerykańska waluta potaniała do poziomu 3,45. Impuls ten nie miał jednak długotrwałego efektu i po nieudanej próbie przebicia się wyżej na krajowym rynku znów pojawili się sprzedający złotego. Odwrócenie sytuacji nastąpiło w piątek rano. Ponowne podejście byków z eurodolara pod poziom 1,26 dawało szansę parom złotowym na zejście na niższe poziomy. Jednak doniesienia o kłopotach Katalonii z regulowaniem zadłużenia sprawiły, że ceny zagranicznych walut znów dynamicznie podskoczyły.