Puls rynku
2012-10-12 16:24 | Tydzień sporej zmienności |
Raporty tygodniowe |
Początek bez danych
Pierwszy dzień nowego tygodnia przebiegał pod znakiem przewagi podaży na rynku eurodolara. Za spadkiem notowań oraz pogorszeniem globalnego klimatu inwestycyjnego stała decyzja Banku Światowego, który obniżył prognozę wzrostu gospodarczego dla chińskiej gospodarki. To w połączeniu z pustym kalendarium makroekonomicznym sprawiło, że wycena wspólnej waluty systematycznie osuwała się w ciągu dnia aż do wsparcia na 1,2950. Tam też nastąpiło odbicie. Nie było ono jednak zbyt duże, zapewne z uwagi na brak inwestorów zza oceanu.
Byki próbowały utrzymać tendencję wzrostową również w poniedziałek rano. Mocne zbliżenie się do poziomu 1,30 sugerował możliwość ataku. Jednak nagromadzenie negatywnych czynników w postaci obaw związanych z wizytą kanclerz Niemiec w Grecji, czy obniżką prognoz wzrostu dla globalnej gospodarki przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy doprowadziło do mocnej deprecjacji euro względem dolara. Kurs bez problemu przebił się przez poniedziałkowe minima i zatrzymał się dopiero nieco poniżej poziomu istotnego wsparcia na 1,2880. We wtorek bykom również brakowało czynników do obrony, w tym danych makroekonomicznych.
Nowe minima
W nocy z wtorku na środę kurs pary EUR/USD ustanowił nowe lokalne minimum na 1,2837. Za spadkami w dużej mierze stało pogorszenie globalnego klimatu inwestycyjnego oraz realizacja zysków m.in. na Wall Street. Niedźwiedziom nie udało się jednak zbyt długo utrzymać wypracowanych dołków. W ciągu środowej sesji londyńskiej byki złapały oddech i kurs głównej pary zaczął zmierzać w kierunku oporu na 1,29. Nie przeszkadzały im w tym zbytnio doniesienia ekspertów z MFW o ryzyku zapaści w gospodarce Hiszpanii. W efekcie nastąpiło przetestowanie wspomnianego poziomu oporu. Zabrakło jednak dodatkowych czynników, w tym sprzyjających danych makro, aby byki mogły trwale sforsować tę wartość. W zamian za to na rynku pojawiła się decyzja agencji S&P, która zadecydowała o obcięciu ratingu Hiszpanii do poziomu BBB-. Ten ruch znacząco zaszkodził globalnym nastrojom i przyczynił się do spadku notowań pary EUR/USD. Inwestorzy decyzję o obniżeniu wiarygodności kredytowej odebrali jako sygnał przybliżający Madryt do sięgnięcia po międzynarodową pomoc. Niższy rating oznacza bowiem wyższe rentowności papierów dłużnych, co w następstwie prowadzi do kłopotów z pozyskaniem zewnętrznego finansowania.
Powiew optymizmu
Pogorszenie nastrojów zwianych z decyzją agencji S&P zaciążyło wspólnej walucie. Notowania EUR/USD ustanowiły nowe minimum na poziomie 1,2827. Mimo jednak znacznego pogorszenia nastrojów bykom udało się odeprzeć presję podaży i w czasie czwartkowych notowań wyprowadzić korektę. Pomocna w tym okazał się bliskość dolnej linii trendu wzrostowego oraz odbicie na rynkach giełdowych. W efekcie cena wspólnej waluty najpierw przebiła się przez obszar oporu między 1,2880 – 1,29, a następnie przetestowała ważny poziom 1,2950. Tej ostatniej wartości nie udało się jednak przebić z marszu, mimo zaskakująco dobrych danych o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. Ta sztuka udała się dopiero w czasie piątkowego handlu, płytka nocna korekta świadczyła o dużej determinacji kupujących. Już na otwarciu ostatniej w tym tygodniu sesji europejskiej kurs podskoczył do poziomu 1,2985. Pomogła w tym m.in. plotka o działaniach Banku Rozrachunków Międzynarodowych, który rzekomo miła dokonywać zakupów wspólnej waluty. Po silnym wzroście nastąpiła korekta, którą kupującym udało się powstrzymać i notowania przeszły w stan konsolidacji tuż nad poziomem 1,2960. W między czasie pojawiły się lepsze dane o dynamice produkcji przemysłowej w Strefie Euro. Nie miały one jednak zbyt dużego wpływu na notowania. W końcówce piątkowej sesji cena euro próbowała podchodzić po poziom 1,30 dolara, lecz tam napotykała zwiększona aktywność ze strony podaży. Gdyby jednak bykom udało się przebić wyżej, to pojawiła by się szansa na wyrównanie poziomu z otwarcia tygodnia.
Członkowie RPP osłabiają złotego
Początek tygodnia na krajowym rynku walutowym przebiegał pod znakiem osłabienia rodzimej waluty. Za deprecjacją złotego w dużej mierze stał spadek notowań głównej pary walutowej. Nie najlepszy klimat inwestycyjny spowodował, że do południa cena dolara przetestował wartość 3,16 zł, natomiast cena euro dotarła do poziomu 4,09 zł. Na osłabienie wpływ miały także gołębie wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej. Elżbieta Chojna – Duch stwierdziła, że obecnie należy zdecydowanie myśleć o obniżce stóp procentowych. Podobnego zdania był Adam Glapiński, który jednak swojej poparcie dla rozluźnienia polityki monetarnej zastrzegł od wyników listopadowej projekcji NBP. Sytuacja na krajowym rynku odmieniła się dopiero w drugiej części poniedziałkowej sesji. Odbicie na eurodolarze pozwoliło złotemu na odrobienie wcześniejszej przeceny. Cena dolara spadła do okolic 3,1350 zł, natomiast euro potaniało do 4,0675 zł. Z tych poziomów wystartował wtorkowy handel, który nie był już tak pomyślny. Nagromadzenie negatywnych czynników, w tym decyzji MFW o obniżeniu prognoz dla globalnego wzrostu doprowadziło do wyprzedaży, która kontynuowana była również w środę.
Nowe maksima, członkowie RPP znów w akcji
W czasie środowego handlu na rynku dominowały negatywne nastroje. Doniesienia ekspertów z MFW o narastającym ryzyku zapaści w Hiszpanii, czy kolejne gołębie wypowiedzi ze strony członków RPP pobijały ceny zagranicznych walut. Kurs USD/PLN osiągnął w tym dniu maksimum na poziomie niemal 3,1890, natomiast para EUR/PLN dotarła do oporu na 4,10. W nocy ze środy na czwartek, kiedy agencja S&P ogłosiła decyzję ws. Hiszpanii notowania wzrosły jeszcze bardziej. Sytuacja zaczęła się odwracać dopiero w czasie czwartkowych notowań. Wzrosty na eurodolarze oraz odreagowanie na parkietach giełdowych pozwoliło zmniejszyć poziom awersji do ryzyka. Również dobre dane z USA pomogły w powrocie na nisze poziomy. Pod koniec czwartkowych notowań europejskich cena dolara wynosiła 3,16 zł, natomiast euro kosztował nieco ponad 4,09 zł.
Słabsza końcówka dla EUR/PLN
Pierwsza część piątkowych notowań przebiegała pod znakiem aprecjacji rodzimej waluty. Umocnieniu złotego sprzyjało polepszanie się sentymentu globalnego na szerokim rynku oraz mocniejsze wzrosty na rynku eurodolara. Czynnikiem zagrożenia było natomiast drugie expose premiera Donalda Tuska. Szef rządu powtórzył w nim wiele elementów, z pierwszego wystąpienia, co nie bardzo spodobało się inwestorom. To przełożyło się zapewne na osłabienie złotego względem wspólnej waluty. Pod koniec bowiem piątkowej sesji londyńskiej cena wspólnej waluty przebiła tygodniowe maksima. W tym czasie kurs dolara pozostała w okolicy wartości 3,16 zł.