Puls rynku: Raporty tygodniowe
2015-12-04 19:05 | Grudzień zaczął się od wybuchu wulkanu |
Czwartkowy szok
Stara zasada amerykańskiego reżysera Hitchcocka mówiła, że dobry film zaczyna się wybuchem wulkanu – a potem napięcie rośnie. Trochę podobnie wygląda rozpoczynający się właśnie grudzień. Co prawda, formalnie rzecz biorąc, pierwszy i drugi jego dzień, podobnie jak 30 listopada, były dość spokojne, ale za to czwartek odmienił sytuację w sposób zgoła nieprawdopodobny.
Przypomnijmy: wcześniej przez dobrych kilka sesji dziennych wahania eurodolara rozgrywały się w okolicach 1,0550 – 1,0630 (w przybliżeniu). Rynek zasadniczo spodziewał się, że Mario Draghi ogłosi przedłużenie programu QE, a także obniżkę stopy depozytowej o 20 pb i być może inne działania. Draghi jednak w czwartek rozczarował. W zasadzie poszło o niuanse: np. program QE przedłużono (przynajmniej do marca 2017, a naprawdę tak długo, ile będzie potrzeba, by podbić inflację), ogłoszono wszczęcie skupu papierów samorządów – ale stopę depozytową zmniejszono tylko o 10 pb, zaś samego programu QE nie poszerzono kwotowo. Dalej jest to 60 mld EUR.
Oczywiście można było podejrzewać, że rynek sporo zdyskontował zawczasu – sporo za dużo – i że po takim, a nie innym wystąpieniu Draghiego nastąpi korekta. Problem w tym, że wygenerowany ruch był naprawdę potężny, jak rzadko kiedy – de facto taki jak raz na rok czy kilka lat. W ciągu dwóch, trzech godzin wykres przeszedł drogę z 1,0540 do szczytów bliskich poziomowi 1,10. To pokazuje też, że w całym dyskontowaniu rzekomo gołębich kroków EBC było dużo spekulacji, na której sprytniejsi zyskali, realizując zyski.
2015-11-20 22:05 | Pro-dolarowy czas trwa |
Czy idziemy ku 1,05?
6 listopada, jak pamiętamy, długa świeca czarnego koloru przebiła na EUR/USD poziom 1,08. Od tego czasu w zasadzie nie wróciliśmy powyżej tej linii, nawet jeśli dwukrotnie zdarzały się delikatne jej naruszenia.
W tym tygodniu wykres wykraczał niekiedy ponad 1,07 – ba, formalnie rzecz biorąc, dochodził nawet do 1,0760 (wczoraj), ale tak naprawdę była to jedynie delikatna korekta. Wynikała ona być może po części z braku bardziej konkretnych impulsów fundamentalnych i z potrzeby dokonania częściowej realizacji zysków.
Tak naprawdę niewiele przemawiało i przemawia za umacnianiem euro. Protokół z posiedzenia FOMC, przedstawiony w środę wieczorem, tradycyjnie już był mętny i pełen wzajemnie się znoszących sformułowań – ale jednak wyłaniał się z niego ogólny przekaz taki, że większość członków gremium opowie się w grudniu za podwyżką stóp. Obawy o gospodarkę USA istnieją, ale nie są na tyle silne, by powstrzymać Fed. Nawet gdyby Rezerwa chciała dalej napełniać gospodarkę i rynki finansowe narkotykiem taniego pieniądza, to powiedziała dotąd zbyt dużo, by móc wycofać się pod byle pretekstem. Trudno sądzić, by hamulcem mógł być np. słaby odczyt indeksu NY Empire State z poniedziałku – czy nawet dość słaby odczyt dynamiki produkcji przemysłowej USA z wtorku (-0,2 proc. m/m przy prognozie +0,1 proc. m/m). Zresztą z drugiej strony indeks Fed z Filadelfii, wyprzedzający Conference Board czy tygodniowa liczba wniosków o zasiłek – to wskaźniki, które wypadły pozytywnie.
2015-11-13 17:23 | Rozmaite wahania złotego i nie tylko |
Kurs eurodolara
Rodzaj nostalgii może nas ogarnąć, gdy spojrzymy na wykres kursu głównej pary walutowej. Oto bowiem jeszcze 21 października notowano kursy niewiele niższe niż 1,14. Ale w późniejszych tygodniach wszyscy zrobili swoje.
Mario Draghi i ogólnie włodarze EBC – dając do zrozumienia, że w grudniu dojdzie do przeglądu dotychczasowej luźnej polityki monetarnej i być może stanie się ona jeszcze luźniejsza. Szefowie Rezerwy Federalnej – równie jawnie sugerując, że w tym samym grudniu oni z kolei wezmą się za zacieśnianie polityki, co oznaczałoby podwyżkę stóp procentowych. Amerykańska gospodarka też odrobiła zadanie i zagrała w rytm zapowiedzi droższego pieniądza – przynosząc tydzień temu rewelacyjnie dobre dane z rynku pracy, tzw. payrollsy. Wtedy ceny zeszły na EUR/USD z okolic 1,0840-60 do niewiele ponad 1,07.
Faktem jest jednak, że późniejsze spadki były już tylko efemeryczne, tymczasowe – trochę z braku kolejnych fundamentalnych "petard", trochę dlatego, że wypadało nieco skorygować i uspokoić sytuację. Notowano rejony 1,0675, niemniej zamknięcia następowały wyżej, a korekcyjnie wygenerowano nawet 1,08 i więcej. Jeszcze dziś gracze wybijali kurs ponad 1,08, jakkolwiek sesja dobiega końca przy 1,0730.
2015-10-23 17:25 | Dolar chce być jeszcze silniejszy |
Chce i może
Na EUR/USD dzisiejsze maksima to 1,1140 – i trzeba przyznać uczciwie, że to właśnie ten poziom był przejawem lekkiej korekty po wczorajszych gwałtownych spadkach. Innymi słowy, gracze nie są jeszcze skorzy do tego, by wracać na północ, choćby w rejony powyżej 1,12. Przeciwnie – dzisiejsze informacje najwyraźniej sprawiły, że rynek próbuje przebijać kilkumiesięczną linię trendu wzrostowego, znaczoną przez nas od 13 marca. Jeśli ta procedura się powiedzie, to nawet, gdy Fed nie podniesie stóp ani w październiku, ani w grudniu (a taki scenariusz uważamy za możliwy), powrót w wyższe rejony i tak będzie ograniczany choćby ową dawną linią trendu. W tym tygodniu na rynkach „zamieszał” (by użyć młodzieżowego kolokwializmu) Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego. Nic dziwnego – dał on do zrozumienia, że w grudniu Bank dokona przeglądu efektów swej polityki i w razie czego będzie działał w kierunku jeszcze większego jej rozluźnienia. Może to oznaczać np. poszerzenie operacji QE i jej przedłużenie (tzn. bardziej niż do września 2016). Taki głos zniwelował wcześniejsze wielodniowe osłabianie dolara w imię mocniejszego euro, które powodowane było tym, że rynek przestał dowierzać w podwyżkę stóp w USA.
2015-10-16 17:54 | Tydzień z pewną zmianą |
Szeroki horyzont czasowy
Spójrzmy na wykres kursu eurodolara w dłuższym terminie, biorąc pod uwagę np. świece dzienne jako interwał. Minimum z 13 marca to niewiele ponad 1,0440. Między 10 a 14 kwietnia notowano ponownie niskie zejścia, do 1,0520-40. W lipcu notowano mniej niż 1,0815, w sierpniu pojawił się w roli dołka kurs nieznacznie wyższy. Taki układ pozwala wytyczyć linię dość łagodnego, ale jednak konsekwentnego trendu wzrostowego. Wykres umknął jej w czasie minimów majowych, które wypadły sporo ponad linią i jej w żadnym razie nie testowały. Podobnie było w ostatnich tygodniach, kiedy to okolice 1,11 – 1,1150 okazywały się wsparciem wystarczająco mocnym, by blokować autentyczny test linii trendu. Co więcej, od 23 września wykres generalnie szedł w górę. Ostatnie payrollsy z USA były słabe, wskaźniki PMI takie sobie (mówiąc potocznie), zawiodła też sprzedaż detaliczna, niepokoiły dane z Chin o imporcie, eksporcie i właściwie o wszystkich ważniejszych rzeczach. Nie wszystkie komentarze luminarzy Fed były jastrzębie. Rynek zaczął wątpić w to, że dojdzie do podwyżki stóp w tym roku (stóp w USA, rzecz jasna) i kurs głównej pary niedawno dobijał niemal do 1,15.
2015-10-09 21:41 | Czas odwrotu |
W górę, a nie w dół
Ostatnich kilkanaście dni na eurodolarze przyniosło zwątpienie w to, że warto podbijać bezkrytycznie wartość dolara, prowadząc parę EUR/USD w kierunku 1,10. Innymi słowy, nie poprowadzono jej w te rejony, a tak naprawdę już okolice 1,11 okazały się wystarczającym wsparciem. Nic dziwnego. W poprzedni piątek bardzo rozczarowały amerykańskie dane z rynku pracy za wrzesień, obniżono też rezultaty sierpniowe. Indeksy PMI i ISM dla usług w USA, podane w poniedziałek, wypadły "tak sobie", by użyć kolokwializmu, a znane z ubiegłego tygodnia ich odpowiedniki dla przemysłu też nie były w bezwzględnie szczytowej formie. W tym tygodniu pojawiło się też kilka ważnych odczytów z Niemiec – i niemal wszystkie (zamówienia w przemyśle, produkcja przemysłowa, import i eksport) były słabe, choć dotyczyły sierpnia, kiedy przecież wpływu na sytuację nie miała jeszcze afera motoryzacyjna z VW w roli głównej.
2015-10-02 17:13 | Zaskakująco słabe wieści z USA |
Słabszy piątek
Minimum na wykresie EUR/USD, notowane 23 września, to ok. 1,1105. Później przez dobrych kilka dni, w szczególności w kończącym się tygodniu roboczym, wykres w gruncie rzeczy piął się na trochę wyższe poziomy. W środę jednak dolar się umocnił i testowano nawet poziom 1,1160, zresztą zamknięcie nastąpiło niewiele wyżej. Mogło mieć to pewien związek z w miarę niezłym raportem ADP, który część rynku mogła uznać za zapowiedź piątkowych payrollsów. W czwartek też mieliśmy niskie poziomy pary, tym razem wpływ na to mogło mieć m.in. to, że indeksy PMI z Chin nie wypadły tragicznie, a w szczególności nie były gorsze od prognoz. Wypowiedzi przedstawicieli Fed w ostatnich kilkunastu dniach były rozmaite: Evans przedstawił stanowisko bardzo gołębie, sugerując, że w ogólnie nie powinno być w tym roku podwyżki stóp dolarowych, a np. William Dudley zabrzmiał jastrzębio, czyli wręcz przeciwnie.
Końcówka tygodnia to jednak czas wzrostu sceptycyzmu względem amerykańskiej waluty. Oto bowiem pojawiły się niezwykle słabe dane z rynku pracy USA, czyli właśnie oczekiwane payrollsy. Na przykład zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym to 142 tys. miejsc in plus we wrześniu – a oczekiwano 200 tys. Co więcej, wynik sierpniowy zrewidowano ostro w dół, do 136 tys. (a było 173 tys.). Wzrost liczby miejsc w pracy w sektorze prywatnym to tylko 118 tys., a zakładano 190 tys. Także i tu silnie obniżono wynik sierpniowy. Płaca godzinowa miała wzrosnąć o 0,2 proc. m/m, a nie wzrosła w ogóle.
2015-09-18 22:10 | Wstrząs - czy na pewno był? |
Rynek głównej pary
Wiadomo, co miało być i poniekąd było głównym wątkiem w tym tygodniu, najważniejszym wydarzeniem. Oczywiście chodzi o wczorajszą decyzję Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych dla dolara. Wiemy już, że stóp nie zmieniono. Tylko jeden z członków FOMC optował za ruchem w górę (o 25 pb). W komunikacie zawarto standardowe sformułowania o tym, że gospodarka idzie naprzód, sytuacja rynku pracy się poprawia itd. - ale że trzeba jeszcze obserwować sytuację i jeśli wszystko będzie układało się pozytywnie, to polityka monetarna będzie mogła być zacieśniona. Teraz na rynku podejrzewa się, że nastąpi to w grudniu, choć – znając Fed – nie można wykluczyć, że także i ten termin zostanie pominięty, a to z powodu chęci wspierania amerykańskiego eksportu i amerykańskich giełd przez tani pieniądz. W takiej sytuacji należałoby myśleć o roku 2016. FOMC zresztą przedstawił też obniżone prognozy PKB i inflacji na 2 najbliższe lata.